Kamil i Wielki Plan Awansu

Branża: sprzedaż detaliczna

Kamil był z tych, co zawsze „celują wysoko”.
Zaczął w sklepie z AGD jako sprzedawca, po 4 miesiącach był liderem zespołu, po kolejnych dwóch — chciał być kierownikiem regionalnym.

Tyle że… miał też talent do gadania i opowiadania bajek. Trochę podkoloryzował CV („Zarządzałem 18-osobowym zespołem” — w rzeczywistości było ich trzech, a jeden na L4).
Podczas rozmowy z klientem czarował tak, że przez chwilę zastanawialiśmy się, czy to rekrutacja, czy pokaz iluzji.

Klient dał mu szansę. Zaczęło się dobrze… przez pierwsze dwa dni.
Dzień trzeci: Kamil nie przyszedł, bo „miał sprawę z psem”.
Dzień czwarty: pomylił raporty i wysłał dane sprzedażowe do konkurencji (nieumyślnie… chyba).
Dzień piąty: odszedł, bo „czuł, że to nie jego ścieżka zawodowa”.

Ale nie odszedł bez zostawienia śladu. W firmowej lodówce zostawił lunch, który eksplodował po dwóch tygodniach i spowodował ewakuację kuchni.

Morał?
Nie każda „rakieta kariery” musi startować z twojej wyrzutni. Czasem lepiej poczekać na spokojnego pilota z solidnym GPS-em.